publicystyka: Piesza pielgrzymka do Jabłecznej

Piesza pielgrzymka do Jabłecznej

Piotr Sterlingow, 09 czerwca 2018

Każdego roku, od ponad dwudziestu pięciu lat, w drugiej połowie czerwca z Białegostoku wyrusza piesza pielgrzymka, której celem jest Monaster Świętego Onufrego w Jabłecznej. Pielgrzymi zmierzają do Monasteru, aby uczcić pamięć jego patrona, którego liturgiczne wspomnienie przypada 25 czerwca. W pielgrzymce bierze udział kilkadziesiąt osób w różnym wieku. Początkowo trasa przebiega przez podlaskie miejscowości i wsie, tereny, na których duża część mieszkańców to wyznawcy prawosławia. Natomiast po przeprawie promem przez Bug, pielgrzymi wchodzą na ziemię, na której niegdyś kwitła nasza wiara, lecz burzliwa historia nie była dla niej łaskawa. Wysiedlenia, akcja burzenia cerkwi, prześladowania prawosławnych odniosły na Południowym Podlasiu swój, trudny do zaakceptowania dziś skutek. Pielgrzymi mijają kościoły, które kiedyś były cerkwiami, idą po ziemi uświęconej krwią męczenników.

W dzisiejszych czasach, gdy większa część społeczeństwa gdzieś się spieszy, nie ma czasu na nic i żyje tylko rutyną, nie codziennie wygląda grupa ludzi, którzy, aby dojść do swego celu, na parę dni pozostawili wszystko i przemierzają pieszo, z modlitwą na ustach miasta, wsie, pola i lasy. Z pewnością wiele osób, widzących taką pielgrzymkę ze zdziwieniem zadaje sobie pytanie: „Po co oni to robią?”.

Pielgrzymowanie do świętych miejsc jest bardzo dawną tradycją. Sięga jeszcze czasów starotestamentowych, kiedy to obowiązkiem każdego mężczyzny wyznającego judaizm była pielgrzymka na wielkie święta do Jerozolimy. W chrześcijaństwie początkowym celem pielgrzymek również była Jerozolima i inne miejsca związane z życiem Chrystusa. Z czasem wierni zaczęli pielgrzymować także do innych ośrodków kultu. Były to miejsca, w których za Chrystusa oddali życie święci męczennicy oraz miejsca, w których znajdowały się ich relikwie. Trochę później popularnością wśród pielgrzymów, szczególnie wśród mężczyzn, cieszyły się potężne ośrodki monastyczne. Wierni pielgrzymowali również do cudotwórczych ikon, a nawet do innych ludzi, którzy jeszcze za życia byli uznawani za świętych. Byli to przede wszystkim mnisi, do których wiele osób udawało się po radę przemierzając nawet setki kilometrów. Początkowo większość ludzi pielgrzymowała pieszo, nie każdego było stać na podróż statkiem, czy na inne udogodnienia. Każdy zmierzał do świętego miejsca z jakąś intencją, niektórzy chcieli poprosić o coś Boga, a niektórzy Mu podziękować. Byli też tacy, którzy wizytę w świętych miejscach traktowali tylko jako obowiązek, mając nadzieję na to, że samo pokłonienie się świętym miejscom, bez żadnej wewnętrznej przemiany i dania czegoś od siebie, przyniesie wielkie zmiany w ich życiu.

W świętych miejscach odczuwamy szczególną obecność łaski Bożej, ale nie możemy ich traktować jak zwykłych „miejsc mocy”. Ważne jest nastawienie człowieka i jego intencje. Święte miejsca są „dowodem” wielkiej Bożej miłości do człowieka, lecz często tego nie dostrzegamy. Warte jest tu przytoczenie pewnej historii z życia wielkiego współczesnego ascety Starca Efrema z Katunaki (+1998). Po odbyciu pielgrzymki do Ziemi Świętej został on zapytany przez braci co wywarło na nim największe wrażenie. Mnisi w nadziei na to, że opowie im coś o Grobie Pańskim czy o Golgocie usłyszeli: „Przed odwiedzeniem Betlejemskiej groty, żyjąc na Athosie w niedostępnym, skalistym i pustynnym regionie Katunaki, w skromnej celi, w której mogłem zmieścić jedynie niezbędne do życia rzeczy pojawiała się u mnie myśl, że coś sobą reprezentuję. Teraz, gdy zobaczyłem miejsce, w którym urodził się Sam Bóg, Jezus Chrystus, czuję całą swoją marność, ponieważ widzę jak upokorzył się Bóg, rodząc się w tak maleńkiej grocie dla zwierząt, gdzie ledwo znalazło mu się miejsce”. Powyższa historia jest przykładem największego cudu, jakiego możemy doświadczyć w świętym miejscu, cudu, który polega na uświadomieniu sobie własnej marności, na odczuciu wielkiej Bożej miłości do nas, na naszej przemianie.

Pielgrzymka do Jabłecznej może być okazją do takiej właśnie przemiany. Codzienne uczestnictwo w Świętej Liturgii, spowiedź, modlitwa, post, niewielkie oddalenie się od dóbr naszej cywilizacji, to wszystko sprzyja zastanowieniu się nad sobą, spojrzeniu na swoją duszę, dostrzeżeniu swoich wad. Większość uczestników pielgrzymki, mając różne intencje: powodzenie na studiach, zdrowie dla bliskich osób, podziękowanie Bogu za jakiś sukces i wiele innych, i tak po pewnym czasie dostrzeże to, o co być może nawet nie prosiło Boga, a mianowicie przemianę samych siebie.

Wielkie korzyści przynosi pielgrzymom codzienne uczestnictwo w Świętej Liturgii i przystępowanie do Eucharystii. Święty Jan Złotousty w jednej ze swoich homilii mówi, że człowiek po przyjęciu Ciała i Krwi Chrystusa jest jak „lew zionący ogniem, straszny dla diabła”. Eucharystia daje ludziom ogromną siłę duchową. Codzienne Liturgie dają wiernym możliwość modlitwy za swoich bliskich, znajomych, za wszystkich ludzi, żywych i zmarłych, za całą Cerkiew. Modlitwa to pomoc innym ludziom, którzy być może chcieliby uczestniczyć w Świętej Liturgii, ale mają wiele innych obowiązków, które nie pozwalają im przyjść do cerkwi. Pielgrzymi, modląc się na Świętej Liturgii przynoszą Boże błogosławieństwo całemu światu, często nie zdając sobie z tego sprawy. Wspólna Eucharystia wyraża wspólnotę, czyni pielgrzymów rodziną, każdy zaczyna postrzegać inaczej drugą osobę.

Liturgia nie kończy się w momencie, gdy ludzie wychodzą ze świątyni, można to zauważyć podczas pielgrzymki do Jabłecznej. Po zakończeniu nabożeństwa ma miejsce wspólny posiłek, czytanie modlitw dziękczynnych po Eucharystii, po drodze pielgrzymi czytają akafisty, modlitwę Jezusową, wieczorem czytane są modlitwy przygotowujące do Świętej Eucharystii. Wszyscy stanowią jedność, starają się odnosić do bliźnich z miłością i cierpliwością, powstrzymując czasem swój gniew i egoizm. Na czas pielgrzymki centrum życia jej uczestników zajmuje Bóg. Nawet zwykłe rozmowy na przyziemne tematy wydają się być w pewien sposób uświęcone.

W codziennym życiu ludzie pod natłokiem obowiązków i problemów często zapominają o Bogu, mają tysiąc innych spraw na głowie. Nie można powiedzieć, że praca, wykształcenie i ustatkowanie się w życiu są złe lub niepotrzebne, nawet apostołowie wykonywali pewne prace, aby utrzymać materialnie siebie i innych. Problem tkwi w tym, że ludzie nie mogą znaleźć w życiu równowagi, często zachowują się jakby ich życie kończyło się na tej ziemi i ich szczęście zależało tylko od tego ile mają pieniędzy. Współczesny nam Starzec Józef Watopedzki (+2009) powtarzał, że na tej ziemi z rzeczy materialnych potrzebny jest nam tylko dach nad głową, coś do zjedzenia i jakieś ubranie. Pewnego razu podczas obiadu na który był zaproszony przez bogatych znajomych wyraził swoje zdziwienie tym, że ludzie, którzy mają tyle pieniędzy jedzą posiłki w takich porcjach w jakich jadł je prosty mnich, „Myślałem, że skoro ja zjadłem jedną porcję, to Wy zjecie pięć” powiedział. Ten prosty przykład w doskonały sposób pokazuje to, że czasem w życiu warto jest zatrzymać się i zadbać o swoją duszę, nawet kosztem zakupu mieszkania większego o 10m, noclegu w hotelu o trochę lepszym standardzie czy wymiany telefonu zakupionego w ubiegłym roku na lepszy model.

Uczestnictwo w pieszej pielgrzymce do Jabłecznej jest doskonałą okazją do „postoju” i zastanowienia się nad samym sobą, do ustalenia, a być może do zmiany swoich priorytetów życiowych. Doświadczenia duchowe z pielgrzymki mogą pozostać na długo w pamięci, a czasem nawet zmienić całe życie.

Informacje o tegorocznej pielgrzymce

Fot. Paweł Bołtromiuk (lata 2012 i 2013)