publicystyka: Człowiek - istota oskarżona. Przemyślenia na niedzielę o Sądzie Ostatecznym

Człowiek - istota oskarżona. Przemyślenia na niedzielę o Sądzie Ostatecznym

tłum. Michał Diemianiuk, 13 lutego 2018

Już ma wystawione wezwanie, ale data nie jest napisana: wezwanie do sądu może nastąpić w dowolnym dniu roku i o dowolnej godzinie. Nie będzie adwokatów. Prokuratorów też nie. Co prawda, będą ochroniarze, z obojętnymi twarzami stojący za plecami. I będzie Sędzia, sprawiedliwy i nieprzekupny. I oczywiście będzie oskarżony, któremu wszystko będzie jasne bez zbędnych słów.

Każdego z nas – mówi Dürrenmatt – można wsadzić do więzienia bez ogłoszenia winy, i każdy w głębi duszy będzie wiedział, za co. Strasznie jest to słuchać, ale trudno zaprzeczyć.

Rzadko który z synów człowieczych na tym ostatecznym Sądzie będzie mógł podnieść oczy na Siedzącego na tronie. Większość będzie stać z opuszczoną głową. To w zwykłej ziemskiej realności skręcamy nici usprawiedliwień i splatamy koronki sylogizmów. Na tym Sądzie wszystko będzie prostsze i szybsze.

Nie myślcie, że chodzi o absurdalny świat Józefa K., który nie wie, za co, i nie wie, przez kogo, ale jest już osądzony i powinien umrzeć. Kafka opisał wewnętrzny świat człowieka, który już nie wierzy w Boga i nie wie, Kto będzie go sądzić, ale same nieubłaganie i nieodwołalność sądu wciąż odczuwa w ukrytej głębi swojego serca. Taka jest wewnętrzna tragedia człowieka najnowszej epoki. I wtedy rzeczywiście pojawia się absurdalna sytuacja, oparta na uczuciu beznadziejności. Ale w naszym przypadku Sędzia nie chowa twarzy i nie ukrywa wyroku. Tak samo jak i wcześniej ogłasza głośno, co jest niezbędne do usprawiedliwienia.

Nic nadnaturalnego. Należy po prostu zrozumieć, że ten świat nie jest miejscem rozkoszy, ale katorgi i padołem łez. Ludzie chorują, potrzebują jedzenia i odzieży, cierpią ucisk, siedzą w więzieniach, obijają się o tysiące skamieniałych problemów, jak ryba o lód. I należy pomagać ludziom nieść swój krzyż. Należy płakać z płaczącymi i cieszyć się z cieszącymi się. Należy dzielić się pokarmem, przyjmować pod dach podróżujących, odwiedzać chorych i martwić się o uwięzionych. Trzeba, według słowa Antona Pawłowicza Czechowa, żeby przed drzwiami każdego szczęśliwego człowieka stał ktoś z młoteczkiem i stukaniem w drzwi przypominał szczęśliwcu, że świat wciąż cierpi, i wielu potrzebna jest pomoc. Szczęśliwiec ma obowiązek współczuć. I akurat przed drzwiami naszego serca stoi Ktoś, kto stuka i czeka, żeby Mu otworzyć. To powiedziano w Apokalipsie, i najlepsze, co jest w literaturze, tradycyjnie wtóruje temu, co jest w Piśmie.

Chrystus – to prawdziwy Bóg, który stał się człowiekiem. On stał się jednym z nas, żebyśmy codziennie mogli go spotykać. Jak legendarni kalifowie starożytności odziewali się w zwyczajne szaty i obchodzili miasto, mieszając się z tłumem, wsłuchując się w rozmowy, tak i Pan nasz zmieszał się z nami i nierozpoznany chodzi codziennie wśród ludzi. On jest w rejestracji polikliniki i na przystanku autobusowym, można Go spotkać w stołówce i w kolejce do okienka w kasie.

Możemy przyodziać Go, i możemy odebrać od Niego ostatnią koszulę. Możemy wpuścić Go do siebie do domu, a możemy wygnać Go z Jego mieszkania i przejąć je przez przestępstwo. Możemy przyjść do Niego do więzienia, ale możemy wsadzić Go do więzienia, czy to przez fałszywy wyrok, czy to bez sądu i śledztwa. Możemy bić Chrystusa i leczyć Go. Możemy wstawić się za Jednorodzonego i możemy spychać Go z drogi, jak bezbronnego ślepego starca. W tym będzie zawierać się wielka nowość Dnia Sądu. Ludzie nagle dowiedzą się, że wszystko, co uczynili – to zrobili samemu Chrystusowi. Okłamali samego Chrystusa, wstawili się za samego Chrystusa, okradli samego Chrystusa, samemu Chrystusowi otarli łzy lub przewiązali rany. Wtedy sprawiedliwym zakręci się w głowie i zawołają w zdumieniu: „Kiedyż widzieliśmy Cię głodnym lub spragnionym, nagim lub chorym?” I On odpowie im zadziwiającymi słowami, które każdy z nas powinien znać na pamięć. Także i grzesznicy zawołają. Ich pretensje będą proste. „Czyżbym wybił Tobie zęby, gdybym wiedział, że to Ty? Czyżbym nie żałował Tobie pieniędzy, jeślibym Cię poznał?” I tak dalej, i tak dalej. Ale właśnie w tym jest wina, że nie widzieli, nie poznawali, nie zwracali uwagi. Łamali kości Iwanowi Iwanowiczowi, a płakał Chrystus. Pisali donos na Piotra Piotrowicza, a „wsadzili do pudła” Pana. I nie poznawali Go dlatego, że nie wierzyli, nie myśleli, nie słuchali sumienia. Zjawi się teraz Pan w chwale, kto nie skłoni się przed Nim, kto odmówi aby Jemu służyć? Karierowicze i pochlebcy prześcigną wszystkich, żeby jako pierwsi pocałować odcisk Jego stopy na ziemskim pyle. Ale On zechciał postąpić inaczej. On ukrywa Oblicze Swoje i zjawia się nam codziennie, w zwyczajnym wyglądzie, żeby służyli Mu ci, którzy mają wiarę i noszą w sobie łaskę, jak skarb w glinianym naczyniu. Żeby rzeczywiście byli godnymi nagrody ci, którzy chodzą „według wiary, a nie na pokaz”.

Dzisiaj już kilka razy każdy z nas widział Chrystusa i nie poznał Go. Z przyzwyczajenia ściskamy Mu rękę i pytamy „co tam?” Modlimy się do Niego, nie dostrzegając Jego Samego. Taka jest nasza ślepota. Takie jest zachowanie więźniów w więzieniu egoizmu. Ale Słowo Boże jest żywe i czynne. Ono jest ostrzejsze od każdego miecza obosiecznego i przenika w nasze sumienie raz za razem, kiedy Ewangelia jest czytana i głoszona. Chrystus jest obok. On wcielił się nie widmowo, ale realnie i niezmiennie. Jemu można i należy służyć codziennie przez tworzenie najmniejszych, najprostszych dobrych uczynków, świadomie dokonywanych dla naszych bliźnich z pamięcią o Człowieku-Panu.

Chrześcijański pokój – to pokój świadomego miłowania człowieka, które rodzi się z myśli, że przed tobą jest w pokornym wyglądzie – Król nieba i ziemi. Koniec końców, według tego kryterium On odniesie się do nas na tym Sądzie, wezwanie na który wręczono nam przez wiarę, a data którego na wezwaniu jeszcze nie jest wskazana.

Wierzyłeś we Mnie? Myślałeś o Mnie? Dostrzegałeś Moją obecność w codzienności? Jeśli tak, to Ja jestem odziany w podarowaną przez ciebie odzież i nakarmiony za twoje pieniądze. A jeśli nie, to Ja jestem okradziony przez ciebie, poniżony przez ciebie, osobiście przez ciebie lub za twoim przyzwoleniem

„I pójdą oni na mękę wieczną, sprawiedliwi zaś w życie wieczne”.

Ks. prot. Andriej Tkacziew

za: pravoslavie.ru
fot. za: pravoslavie.ru