publicystyka: W poszukiwaniu istoty świąt Bożego Narodzenia – metropolita Paweł (Saliba)

W poszukiwaniu istoty świąt Bożego Narodzenia – metropolita Paweł (Saliba)

tłum. Dominika Kovačević, 25 grudnia 2017

Jedni z nas rozpoczęli świętowanie Bożego Narodzenia, inni jeszcze się do tego przygotowują. Jednak obydwu grupom zapewne potrzebna jest chwila refleksji nad tymi Świętami, w oderwaniu od propozycji serwowanych przez świat wokół Cerkwi. Stąd też przedstawimy Państwu kazanie Bożonarodzeniowe jednego z libańskich hierarchów, metropolity Pawła (Saliby), który zadaje pewne pytania pomocnicze dla tych rozmyślań.


Boże Narodzenie…
… a w istocie to święto Wcielenia!

Dlaczego Wcielenia? Dlaczego tradycyjne Kościoły podkreślają, że Mesjasz Nazareński jest Bogiem Objawionym w Ciele? Odpowiedź na to pytanie daje nam jeden z teologów: ponieważ nie możemy zbawić się sami, tylko sam Bóg może nas zbawić.

Dlaczego Wcielenia? By przezwyciężyć śmierć, potrzeba Dawcy Życia, by zszedł do głębin śmierci poprzez własną śmierć, by zniósł śmierć Krzyżową, i tak o to by zstąpił tam, gdzie włada śmierć, i zmiażdżył jej władzę. Tylko wtedy może darować życie tym, którzy żyją w cieniu śmierci.

Dlaczego Wcielenia? Byśmy mogli uczestniczyć w Jego życiu, On musi nieść na Swoich ramionach wszystkie boleści naszego życia i naszej śmierci. On musi stać się takim, jak my, aby nas przemienić w takiego, jak On w pełni Swej wiecznej Chwały. Cerkiew poprzez epoki była (roz)poznawana dlatego, że Ona odzwierciedlała Swe życie wiarą poprzez działania Jej wiernych w życiu codziennym. Zaiste, my wierni dzięki Jego Wcieleniu będziemy mogli pomóc innym, jeśli wrócimy do tej Prawdy, będziemy Ją posiadać i będziemy Nią żyć. Świat dzisiaj potrzebuje posłania Bożego Narodzenia bardziej, niż kiedykolwiek wcześniej. Nauka chybiła z promowaniem wzmacniania tylko aspektu ludzkiego. Dlatego do Cerkwi należy wkroczyć na pole bitwy i rozprzestrzeniać Ewangelię Swego Zbawcy – Chrystusa – w języku, środkach i myśli dzisiejszych czasów.

W dniu Swego Narodzenia prosi nas Narodzony, byśmy odwzajemnili Jego miłość do nas. Miłość Boga jest równoznaczna z Kochanym Bogiem. Mam na myśli, by brat kochał siostrę, byśmy kochali naszych współpracowników, sąsiadów; każdego, kto potrzebuje dotyku miłości. Dziecię Bożego Narodzenia prosi nas, byśmy się otworzyli na drugiego i przyjęli go w sercach naszych tak, jak przyjmuje Bóg nas w Bożym Narodzeniu, kiedy otworzył się na nas i spotkał nas w Swym Królestwie Wiecznym.

„Ewangelia”, którą napotykamy w świecie, to Ewangelia nienawiści. Rywalizacji, która równa się zyskowi. Segregacji ludzi. To wszystko po to, by usprawiedliwić mrok, zemstę i podział ludzi na obozy przeciwne sobie i rywalizujące ze sobą w sferach glorii, bogactwa, stanowisk i władzy. Podczas gdy Dziecko z Pieczary prosi nas, byśmy podążali za Nim w sferach wspierania się, współpracy i miłości. Ta prośba wypływająca z Cerkwi dzisiaj jest większa, niż wcześniej – by działać zgodnie z wolą Jej nauczania i podlegać przykazaniu: Idźcie w świat i nauczajcie.

Boże Narodzenie nie będzie mogło być początkiem historii wewnętrznej, jeśli jej nie przejmiemy, tzn. nie będzie początkiem miłości zamiast nienawiści, szacunku zamiast pogardy, a także pomocy, choć wcześniej nie chcieliśmy pomagać, a nawet spróbować zbliżyć się do tego, kto był od nas daleko.

Przeto świętujmy nie na starym zakwasie, ani na zakwasie zła i jadowitości, lecz na przaśnikach szczerości i prawdy (1 Kor 5, 8). Kiedy Cerkiew zaczęła przygotowywać siebie na spotkanie i przyjęcie Króla Wszystkiego, Boga z Boga, Wcielonego z Dziewicy Świętej, to konsumpcyjne społeczeństwo rozpoczęło swoje przygotowania na wiele tygodni przed, by spotkać święto bez Gospodarza Świąt. Otoczyły nas reklamy ekranów komputerów, telewizorów, stron magazynów i gazet dla celu sprzedaży towarów, które nie wypełnią Świąt. Mimo że obecnie ludzie żywią przekonanie, że bez nich Świąt nie ma. Wielu wiernych zatraca się w tych strumieniach konsumpcjonizmu, tym samym oddalając się od esencji Świąt. Nie chcę wyglądać na jakiegoś skamieniałego fundamentalistę, lecz ograniczenie Świąt do jakiegoś drzewka, ubrań, prezentów od świętego Mikołaja, uroczystej kolacji i jedzenia nie jest czymś naturalnym. Skoro to święto jest Narodzinami Pana Jezusa, to gdzie jest Jubilat w oceanie tych wszystkich zajęć i zainteresowań? Zwykle gospodarz święta jest jego osią, a gdzie jest Chrystus w tych wszystkich sprawach? Świat fetuje sam siebie, a nie Narodziny Chrystusa. Wielu interesuje się zapewnieniem jak najlepszego prezentu dla swoich dzieci. Powinni to robić, lecz czy rodzice znają dusze swych dzieci? Czy zdają sobie sprawę z tego, że najlepszym prezentem jest ich zbawienie, dzięki Wcieleniu Chrystusa? Ewangelia (Łk 2, 10-11) głosi: Anioł powiedział pasterzom, by się nie bali. „A oto zwiastuję wam radość wielką, jaka jest dla całego ludu. Albowiem narodził się dla was dzisiaj w mieście Dawida Zbawiciel, to jest Chrystus Pan”.

Ile ojców i matek siedzi ze swoim synem czy córką, i uświadamia ich, że święto Bożego Narodzenia to święto Przyjścia Syna Bożego na świat, i że to oznacza Jego Przyjście do nas, dla dobra nas wszystkich? Naszą uwagę przykuwają choinka, i prezenty, i ubrania i… i jeszcze raz i… Egoistyczna radość wyparowuje wraz ze zdjęciem ubrań i opatrzeniem się prezentami, lecz Łaska Wcielenia Boskiego oferuje nam radość nieustanną.

Pytanie zatem jest takie: jak my wierni mamy smakować w Objawieniu Syna Bożego ciągłą radość? Jak święto ma się stać dla nas czymś, co jest zawsze? Jak On ma mieć w nas upodobanie, i jak my może mieć w Nim upodobanie jako Panu naszego życia? Jak mamy Go zawierać w sobie, tak jak żłób zawarł Dziecko? Jak Go przyjąć, tak jak przyjęły Go wody Jordanu? Jak mamy być zjednoczeni jeden z drugim w Jego Cerkwi?

Bóg od zawsze chciał uczestniczyć w Swym stworzeniu, w jego życiu. Przecież On od zawsze jest Miłością i jest Kochający. Dlatego bez wątpienia w prawie Miłości nadchodzi czas, który daje Obecność stworzeniu. Stworzenie to dzieło wykwitające bezpośrednio z tej Miłości. Miłość Boga zechciała być, i byśmy my byli wynikiem Jej czynu stworzenia, i byśmy byli Jej tematem.

To jest właśnie Bożym Narodzeniem. To przyjście Syna Bożego w Miłości do nas. Teraz świętujemy na ziemi, bowiem ziemia stała się niebem. Dla dzieci Cerkwi Boże Narodzenie to wspinanie się, progres człowieka. Boże działanie trwa. Ludzka natura jest popychana ku wysokościom, ku Boskości. Człowiekowi przywracany jest Obraz Boży i podobieństwo do Niego, wznosi się z uczłowieczenia do Przebóstwienia. Jednak, w jaki sposób Boże Narodzenie może stać się centrum odnośnie naszego życia i kryterium naszych zachowań wobec braci i sióstr?

Czy coś takiego dzieje się dzisiaj? Czy świat zmienił swoje myślenie? Czy przesłanie Chrystusa jest odrzucane, a przedstawiane to światowe? Czy Cerkiew jest operatywna tak, jak powinna? I czy słyszymy Jej Głos tak, jak powinniśmy? Czy jest na ziemi akt Miłości taki, jak przy Narodzinach Chrystusa? Czy są tu braterstwo i szacunek dla stworzenia Boga, które Ten pokochał do takiego stopnia, że przyszedł do niego i został ukrzyżowany dla jego dobra? Czy jest na ziemi akt Miłości, podczas gdy głód i choroba zbierają żniwo wśród tysięcy dziennie? A jednocześnie zwierzęta są poddawane leczeniu w specjalistycznych szpitalach dla nich, są zakwaterowywane w hotelach trzy- i czterogwiazdkowych, a psycholodzy interesują się stanem ich dusz…

Gdzie jest Ten, którego celebrujemy podczas Świąt? Czyżby pod choinką? Czyżby w oczekiwaniu na rozdarcie papierów i pudełek, i ukazaniu się figurki, którą będą się bawić dzieci? Czy człowiek nie fetuje dziś samego siebie, miast fetować Jezusa Chrystusa, Syna Bożego? Zachowajmy prawdziwe Święta i strzeżmy Je. Nie róbmy tak, jak czynią to bałwochwalcy, lecz zgodnie z rozumieniem tego, co jest ponad świat.

Proś Jezusa, Dziecko Boże, by zapewnił nam radość ze Swego uczłowieczenia i Swego trwania. A wtedy zostanie to odkryte w tym skatowanym i zastraszonym świecie, i zostanie on wyzwolony z wszelkiego mroku i zła, aby oddać się Bogu i radować się.