publicystyka: Nie bądźmy niewolnikami grzechu

Nie bądźmy niewolnikami grzechu

tłum. Michał Diemianiuk, 17 listopada 2017

Wierząc w Pana, urzeczywistniamy sens życia

Pan jest dla nas, wierzących, wszystkim. On - to chleb życia, On – woda żywa, On – światłość, On – dobry pasterz. Tak więc On jest wszystkim dla naszego życia. Wierząc w Niego, żyjemy Nim i przez to urzeczywistniamy sens i cel naszego życia i stajemy się zdolnymi wejść do nieustannego błogosławieństwa Królestwa Niebieskiego. Oto dlaczego zawsze należy pamiętać, że żyjemy Chrystusem. Mówi święty apostoł Paweł: „Teraz zaś już nie ja żyję, lecz żyje we mnie Chrystus” (Gal 2, 20; Biblia Tysiąclecia). Tym życiem wiecznym, żyjąc w Chrystusie i z Chrystusem, powtarzam jeszcze raz, urzeczywistnimy sens i cel naszego życia, a to, według słów Ewangelii, jest błogosławieństwem niezmiennego Królestwa Bożego. W to – to błogosławieństwo Królestwa Niebieskiego wejść już w tym świecie życzę i wam, i sobie.

O chrześcijańskiej gorliwości

Zbawiciel wygnał handlarzy ze świątyni, jak o tym mówi się u apostoła Jana, z powodu gorliwości, ponieważ po tym wydarzeniu uczniowie Jego wspomnieli, że do niego odnosiły się słowa: „Gorliwość o dom Twój pożera mnie” (por. J 2, 17). Tutaj Pan pokazuje nam przykład gorliwości. Ale jeśli chcemy w dowolnej sytuacji wiedzieć, jaka powinna być nasza gorliwość, to niezbędnym jest zwrócić szczególną uwagę na słowa apostoła Pawła o tych przedstawicielach narodu żydowskiego, którzy nie przyjęli Chrystusa. O nich apostoł Paweł mówi: „Bo muszę im wydać świadectwo, że pałają żarliwością ku Bogu, nie opartą jednak na pełnym zrozumieniu” (Rz 10, 2; Biblia Tysiąclecia).
Prawdziwa gorliwość to ta, która jest rozumna, ewangeliczna, jak ta, którą pokazał Zbawiciel. Taką gorliwość powinniśmy mieć i my – rozsądną gorliwość. Jeśli będziemy ją mieć, to unikniemy wszelkiego fanatyzmu i wszelkich odchyleń. Niech pomoże nam Pan, żebyśmy i my mieli tą gorliwość w cnotach i w odniesieniu do każdego dobrego uczynku, jak i On miał w odniesieniu do domu Ojca Swego!

O nieskończonej miłości Bożej

Drodzy bracia i siostry, oto mamy przed duchowymi oczami tą nieskończoną Bożą miłość Bożego Syna, Który dla nas, grzeszników, zszedł na ten świat, urodził się jako człowiek, przecierpiał wszelkie prześladowania, cierpienia, a na końcu krzyż i śmierć – dla nas i dla naszego zbawienia, z powodu miłości do nas. Odpowiedzmy mu miłością do Niego. Chociaż nie jesteśmy bogatymi królami, którzy przynieśli mu złoto, kadzidło i mirrę, ale przyniesiemy mu czyste serca i czyste dusze, aby, kiedy staniemy przed nim, On uznał nas i przyjął jak swoich. I o tym powtarzam zawsze i sobie, i wam, i wszystkim, którzy mają uszy żeby słyszeć, aby przodkowie nasi uradowali się, kiedy staniemy przed nimi, poznali w nas swoich potomków i przyjęli jak swoich własnych krewnych. Niech Bóg was błogosławi!

Pokora – matka cnót

Pokora, bracia i siostry, jest matką wszystkich ewangelicznych cnót, gdyż Bóg sprzeciwia się pysznym, a pokornym daje łaskę. Ten, komu sprzeciwia się Bóg (gdyż w rzeczy samej, to sam grzesznik sprzeciwia się Bogu), nie może mieć żadnej łaski, żadnego sukcesu w czymkolwiek. On otrzyma wieczną śmierć, jeśli nie pokaja się. Tak więc pokora – to fundament i podstawa wszystkich ewangelicznych cnót. To nie znaczy pasywności, to nie martwota duchowa. Przeciwnie, pokora wymaga ogromnej siły, żebyśmy pokonali w sobie pychę – grzech, który przemienił anioła w diabła. I tą pokorę miała Przenajświętsza Bogurodzica, a te szczególne Jej cechy, dzięki którym Ona stała się godną być Matką Syna Bożego – to były w rzeczy samej duchowe cechy – cnoty, które Ona – z pomocą Bożą, ale Sama – przejawiła.

Dlatego święty Jan Złotousty przypomina chrześcijanom-rodzicom, jak ważne jest trudzić się nad tym, żeby w swoich córkach i synach rozwinąć te cnoty. „Ty – mówi – starasz się przygotować swojej córce bogate dary, przyodziać ją w jedwab i aksamit i upiększyć ją złotymi ozdobami, a popatrz na Tą, Która wybrana była być Matką Syna Bożego!”” Wszelka chwała córy królewskiej jest wewnątrz” – mówi prorok Dawid (Ps 45[44], 14; tł. ks. Henryk Paprocki). Nad tym należy się trudzić: żeby córka i syn osiągnęli tą wewnętrzną piękność i zachowali ją. Niech to będzie podstawowym i głównym obowiązkiem rodziców, szczególnie matek! To, oczywiście, nie znaczy, że rodzice nie powinni troszczyć się o materialnych potrzebach swoich dzieci, żeby zabezpieczyć im możliwość zacząć i prowadzić samodzielne życie. Ale przede wszystkim – postarać się swoim życiem i swoją wiarą prawosławną sprzyjać temu, żeby dzieci osiągnęły te wewnętrzne skarby, zaczynając od pokory i dalej do miłości, która jest koroną doskonałości, najdoskonalsza ze wszystkich cnót.

Żyć według nauki Ewangelii każdy dzień, godzinę i minutę

To, co będą robić inni, zależy od nich, jest w ich rękach, ale to, co my będziemy robić – jest w naszych rękach. Bóg oczekuje od nas, oczekują od nas i nasi święci przodkowie, żebyśmy zawsze postępowali jak naród Boży, jak ludzie świadomi, jak ci, którzy wiedzą, co czynią. Gdyż są i tacy, którzy tego nie wiedzą, według słów Pana wypowiedzianych na krzyżu i tych złoczyńcach, którzy pod krzyżem naśmiewali się z Niego, a on modlił się Ojcu: „Ojcze, wybacz im: nie wiedzą, co czynią”. I tak, bracia i siostry, bądźmy zawsze tymi, którzy wiedzą, co czynią, i róbmy i dokonujmy tego, co należy, i zachowujmy się zgodnie z ewangeliczną nauką. Gdyż chrześcijaństwo to jest znajomość nauki ewangelicznej, nauki Pana Jezusa Chrystusa, i życie według tej nauki w każdym dniu, każdej godzinie i każdej minucie.

Nie bądźmy niewolnikami grzechu!

Są dwie swobody, bracia i siostry, i dwie niewole. Jedna – swoboda tutejsza, światowa, swoboda tego świata, a druga swoboda – swoboda od grzechu. Tym samym, jedna – to niewola w tym świecie, pochodząca od ludzi źle czyniących, i w ogóle od silnych tego świata, a druga niewola – grzechu. Bezsprzeczne jest to, że jesteśmy i cieleśni, i jesteśmy ziemscy, i nam niezbędna jest swoboda w tym świecie. I jak dla naszego narodu i dla wszystkich innych miłujących prawdę i prawdziwie miłujących narodów niezbędna jest swoboda! Ale my składamy się też z duszy, i dla nas niezbędna jest też swoboda od grzechu.

Ta pierwsza swoboda, jak i życie, przejdzie i odchodzi. Ale swoboda od grzechu, swoboda sprawiedliwych – nigdy, i ona jednoczy nas ze wszystkimi świętymi w Królestwie Niebieskim. Tak więc dbajcie o to, abyśmy nie byli niewolnikami grzechu. Wy wiecie i sami przez siebie, i według innych, jaka to niewola. Najmniejsze, powiedzmy, namiętności, którym podlegamy – a jaka to niewola! Przypomnijcie sobie chociaż palacza [tytoniu], pijaka, a już nie mówię o innych grzechach, nierządzie i przestępstwach. Jakaż wielka to niewola!

Królestwo Niebieskie – nasza prawdziwa ojczyzna i ojcowizna

Będziemy starać się przejawiać naszą wiarę w świętych i pobożnych uczynkach, i tym samym zbliżyć się do Boga i być godnym naszych przodków, którzy umieli to i robili to w tym świecie i dlatego weszli do Królestwa Niebieskiego, które jest naszą prawdziwą ojczyzną i ojcowizną. I będziemy pamiętać, w czym jest prawdziwy sens naszego życia, żeby tutaj poprzez swoją świętą prawosławną wiarę i życie według tej wiary zasłużyć na ten nieprzemijający świat, błogosławieństwo w tym świecie z błogosławionymi niebieskimi siłami i błogosławionymi ojcami i matkami naszymi blisko Boga, w jedności Cerkwi Bożej, która nadeszła w chwale. To mówię zawsze i sobie, i wam, bracia i siostry, gdyż nam pisane jest odejść z tego świata i stanąć przed sprawiedliwym Sędzią.

Niewierzący zarzucają nam, że my, prawosławni kapłani, nie tylko przypominamy wierzącym o śmierci, ale i straszymy ich nią. To nie tak. My i siebie, bracia i siostry, i wszystkim tym, którzy mają uszy, aby słyszeć, mówimy tylko prawdę: my porzucimy ten świat. To wiedzą i niewierzący, ale oni nie wiedzą i nie chcą wiedzieć tego, że dusza jest nieśmiertelna i że ona stanie przed obliczem Bożym, żeby przyjąć albo błogosławieństwo wieczne, albo mękę wieczną. A my powinniśmy to wiedzieć, powinniśmy być tymi, kto rozumie, co czyni.

Serce nasze będzie czystym, jeśli potrudzimy się, aby oczyścić je z grzechu

Serce nasze będzie czystym, jeśli potrudzimy się, aby oczyścić je z grzechu. Diabeł zasiewa w naszym umyśle i w sercu nasze złe myśli, grzeszne myśli. Jeśli będziemy starać się wszystkimi siłami odegnać te myśli od siebie, wtedy serce nasze będzie czyste. Ale jeśli diabeł znajdzie w nas swoich pomocników, i będziemy zatrzymywać się na grzesznych myślach, będziemy je pielęgnować, podgrzewać, i one będą rosnąć i przemieniać się w grzech, to sami będziemy sobie winni. Mnóstwo razy nam mówili – i mówią tak, z reguły ludzie tego świata, niewierzący: „ Pokażcie nam Boga – i wtedy będziemy wierzyć!” Nie rozumieją oni, że serce – to jest to lustro, to oko, którym można zobaczyć Boga. A jakie jest nasze i ich serce, na ile ono jest zamroczone grzechami, i to tak, że w nim nie może ani odbić się, ani być widocznym Bóg Wszechmocny i Najczystszy! Tak więc to należy mieć na uwadze.

O naszych czasach

Powtarzam i sobie, i wam: Pan posłał nas w nasze czasy i dał nam zadania, które każdy z nas powinien wypełnić i w swojej rodzinie, i w społeczeństwie, i w Cerkwi, i w całej ludzkości.
I mówię jeszcze, znowu powtarzając: czy wypełnimy te zadania z pełną siłą, którą dał nam Bóg, i pełnym pragnieniem – to wszystko zależy od nas. My często mówimy, że jeślibyśmy urodzili się w jakieś bardziej szczęśliwe i lepsze czasy, to bylibyśmy lepsi. To tylko wymówka! Bóg dał nam siły w tym momencie, kiedy postawiła nas w tym czasie, takie siły, jakie nam są niezbędne przy Jego łaskawej pomocy, żebyśmy wytrzymali, pokonali, i wypełnili swoje zadania.

Jeśli będziemy tracić siły na zbędne rzeczy, to nie będziemy mieć ich na to, co najważniejsze. I oprócz tego, będziemy żyć przeciwko temu, co Bóg przykazał, i nie zechcemy potem iść Jego drogą. I odejdziemy w przeciwnym kierunku i zasłużymy na mękę wieczną. Błogosławieństwo Królestwa Niebieskiego – to, czego „ani oko nie widziało, ani ucho nie słyszało, ani serce człowieka nie zdołało pojąć, jak wielkie rzeczy przygotował Bóg tym, którzy Go miłują” (1 Kor 2, 9; Biblia Tysiąclecia), - albo męka wieczna, „gdzie robak ich nie umiera i ogień nie gaśnie” (Mk 9, 44; Biblia Tysiąclecia).

O podążaniu za Chrystusem

Odmowa chrześcijanina nieść swój krzyż jest wyrzeczeniem się Chrystusa. Niemożliwym jest być uczniem Chrystusowym bez gotowości do trudności. Ważne abyśmy nie robili trudności innym, a trudności, które pochodzą od świata, który „jest pogrążony we źle”, świadomie przyjmowali jako drogę, jako swój krzyż. „Idź – mówi On młodzieńcowi – za mną”. A on odpowiada: „Panie, daj mi najpierw pójść pochować mojego ojca”. A Jezus jemu mówi: „Pozostaw martwym grzebanie ich martwych, a ty idź za mną i głoś Królestwo Boże”. Ojciec tego młodzieńca był jeszcze żywy, a Pan mówi o nim, że on jest „martwy”. Dla niego martwi są i ci, którzy są jeszcze żywi na tym świecie, ale nie mają wiary w Niego, i żyjący według ducha tego świata, pogrążonego we źle i przemijającego. Zawsze powinniśmy mieć na uwadze to, co znali nasi przodkowie i w co wierzyli: lepiej być martwym z powodu Chrystusa i martwym w oczach tego świata, niż być martwym w oczach Chrystusowych. I na tyle powinniśmy być oddani Chrystusowi. To nie znaczy, że szukamy śmierci. Zasada chrześcijańskiego męczeństwa – nie szukać męczeństwa.

Nie przywołujemy męczeństwa, ale kiedy stykamy się z pytaniem – albo wyrzeczenie się Chrystusa albo pozbawienie głowy, wtedy powinniśmy wybrać drogę matki Eufrozyny, która mówiła swemu synowi: „Lepiej stracić głowę, niż skalać duszę grzechem!” Zmarły za Chrystusa, martwy człowiek jest żywy przed Bogiem i żywy w Bogu, w Królestwie Niebieskim. Martwy przed Nim to tylko niekajający się i niewierzący w Niego grzesznik.

Patriarcha serbski Paweł (Stojčević)


za: pravoslavie.ru
zdjęcie za: pravoslavie.ru