publicystyka: Nauki duchowe Izajasza Anachorety. Wybór z I tomu „Filokalii”

Nauki duchowe Izajasza Anachorety. Wybór z I tomu „Filokalii”

Jacek Zelek, 10 listopada 2017

Niech twoje serce nie cieszy się, ilekroć stawisz czoła wrogości i spostrzeżesz, że osłabiona ucieka do tyłu, ponieważ zło duchów jest za nimi. Przygotowują one bój gorszy od tego pierwszego, zachowują go poza miastem i rozkazują mu się nie ruszać. Kiedy się przeciwstawiasz, wychodząc im naprzeciw, uciekają sprzed twojego oblicza w słabości. Gdy natomiast wywyższy się twoje serce, ponieważ je przepędziłeś, oraz porzucisz miasto, jedne powstaną z tyłu, inne staną z przodu, a nieszczęsna dusza pozostanie między nimi, bez drogi ucieczki. Miastem jest modlitwa, przeciwstawieniem się jest odparcie demona w Jezusie Chrystusie, a podstawa to gwałtowność.

Jeśli Bóg zobaczy, że umysł jest Mu posłuszny z całych sił i w nikim nie szuka pomocy, a tylko w Nim, wtedy wzmacnia go, mówiąc: Nie bój się, moje dziecko, Jakubie, mały Izraelu! I znów: Nie bój się, ponieważ odkupiłem cię. Wezwałem cię twoim imieniem, jesteś mój. Jeśli będziesz przeprawiał się przez wodę, będę z tobą, a rzeki nie zamkną się nad tobą. Jeśli będziesz przechodził przez ogień, nie spłoniesz i płomień nie spali cię. Ponieważ ja jestem świętym Panem Bogiem twoim, który zbawia cię, Izraelu.

Jeśli twoje serce z natury nienawidzi grzechu, to zwyciężyło i oddaliło się od tych rzeczy, które rodzą grzech. Wyrób w sobie nawyk, aby mieć przed oczami kary piekła i wiedz, że pozostaje z tobą twój Pomocnik. I w niczym Go nie zasmucaj, lecz płacz nad tym, co masz przed oczami, mówiąc: „Od Twojego miłosierdzia, Panie, zależy moje odkupienie, nie mogę bowiem umknąć z rąk moich wrogów bez Twojej pomocy”. A gdy pilnujesz swojego serca, On również strzeże cię przed wszelkim złem.

Demony w swojej przebiegłości oddalają się na jakiś czas, a wtedy człowiek puszcza swoje serce samopas, myśląc, że osiągnął już spokój. A one na powrót wkraczają do nieszczęsnej duszy i porywają ją, jak wróbla. I gdy staną się od niej silniejsze, będą ją niemiłosiernie poniżać we wszelkim grzechu, gorszym od tych popełnionych uprzednio, w sprawie których człowiek modlił się o przebaczenie. Stańmy więc w bojaźni Bożej i ustrzeżmy naszego serca, dokonując naszych praktyk i strzegąc cnót, które powstrzymują zło naszych wrogów.

Jeśli człowiek nie znienawidzi wszystkich spraw związanych z tym światem, to nie będzie w stanie służyć Bogu. Cóż to bowiem jest: służba Bogu? Cóż jak nie to, abyśmy nie mieli w umyśle nic obcego w trakcie modlitwy do Niego? Ani rozkoszy w wysławianiu Go? Ani zła w opiewaniu Go? Ani nienawiści w wybieraniu Go? Ani też to, aby w rozmyślaniu i pamiętaniu o Nim nie powstrzymywała nas niegodziwa zazdrość? Albowiem wszystkie te ciemne rzeczy są murem, który otacza nieszczęsną duszę. Nie może ona w czystości usłużyć Bogu, gdy ma je w sobie, gdyż zatrzymują ją w powietrzu, nie pozwalają spotkać Boga, w skrytości wysławić Go i przyjąć Go w słodyczy serca, aby została przez Niego oświecona. Z tego też powodu umysł zawsze tkwi w mroku i nie może poczynić postępu w Bogu, ponieważ nie stara się pozbyć tych rzeczy przy wykorzystaniu poznania.

Jeśli umysł zostanie wzmocniony i przygotuje się, aby podążyć za miłością, która gasi wszystkie cielesne namiętności, a także nie ścierpi, aby coś sprzecznego z naturą ciemiężyło serce w jego sile, wtedy umysł przeciwstawia się temu, co jest wbrew naturze, aż nie oddzieli tego od rzeczy z naturą zgodnych.

Pilnuj się zatem, aby nic zgubnego nie oddaliło cię od Bożej miłości, oraz panuj nad swoim sercem. Nie ustawaj, mówiąc: „Jak mam go strzec, skoro jestem grzesznikiem?”. Gdy człowiek porzuci swoje grzechy i zwróci się do Boga, jego pokuta odrodzi go i uczyni całego nowym.

Czas wymusza u nas modlitwę tak, jak wiatry, nawałnice i burze wymuszają obecność sternika, gdyż jesteśmy podatni na napad myśli, tak cnotliwych, jak i złych. A o myśli pobożnej i miłej Bogu mówi się, że jest ona panem namiętności. Trzeba więc abyśmy my, hezychaści, mądrze i trzeźwo rozróżniali oraz oddzielali cnoty od występków. Musimy także wiedzieć, które cnoty pielęgnować w obecności braci i ojców, a które praktykować samemu. I która cnota jest pierwsza, a która druga i trzecia. I jaka namiętność jest duszy, a jaka cielesna. I która cnota jest duszy, a która cielesna. I z powodu której cnoty pycha pustoszy umysł. I z której powstaje próżność. I która wiąże się z gwałtownością. I z której powstaje obżarstwo. Powinniśmy bowiem oczyszczać myśli z wszelkiej wyniosłości, która podnosi się przeciw poznaniu Boga.

W czasie modlitwy należy przez pobożny odpór wypędzać z serca napad myśli, żebyśmy nigdy nie odkryli, że zwracamy się do Boga jedynie ustami, ale w sercu myślimy o czymś wstrętnym. Albowiem Bóg nie przyjmuje od hezychasty mętnej i wzgardliwej modlitwy. Pismo w każdym miejscu zaklina przecież, aby strzec narządów zmysłu duszy. Jeśli więc wola mnicha zostanie podporządkowana prawu Bożemu, umysł będzie sterował zgodnie z Jego prawem tym, co mu podlega: wszystkimi poruszeniami duszy, zwłaszcza zaś gwałtownością i pożądaniem – te są bowiem poddane rozumowi. Praktykowaliśmy cnotę i dopełniliśmy sprawiedliwości, zwróciliśmy pożądanie ku Bogu i jego woli, a gwałtowność przeciw diabłu i grzechowi. Czego więc jeszcze szukamy? Wewnętrznej medytacji.

Pseudo-Antoni Wielki, Izajasz Anachoreta
Wybór z I tomu Filokalii
Wydawnictwo Benedyktynów TYNIEC