publicystyka: Świętość czy talizman? Zwracać się do świętości czy ochraniać się talizmanem?

Świętość czy talizman? Zwracać się do świętości czy ochraniać się talizmanem?

Tłum. Michał Diemianiuk, 11 lipca 2017

Wśród pogańskich atrybutów, rozpowszechnionych w naszym społeczeństwie, można spotkać wszechmocne talizmany i amulety, czyli przedmioty, które jak się wydaje, ochraniają, strzegą człowieka, jego dom lub obejście od złego wpływu, zepsucia i uroku. Na przykład, jako amulety wykorzystuje się rozmaite wisiorki, paseczki lub czerwoną nitkę na ręce. W świadomości ludowej za talizman szczęścia uważa się króliczą łapkę. Szczególnie często jako talizman występują szlachetne i półszlachetne kamienie, wobec czego powstają szczegółowe instrukcje, które opisują, jakie cechy charakteru dany kamień nasila, lub przeciwnie, redukuje, z jakim znakiem zodiaku on najlepiej współgra i z jakim dysharmonizuje. O mnóstwie amuletów i talizmanów myśli się jako o nieustannych pomocnikach w życiu ludzi. Cóż to jest takiego? I jaka jest różnica tej całej otaczającej nas masy od chrześcijańskich świętości?

Na początku kilka słów powiemy o autentycznych świętościach. Łaska Boża jest w stanie uświęcać swoją obecnością nie tylko dusze ludzi, ale i przedmioty, rzeczy, miejsca, z którymi związane jest szczególne objawienie Boże lub trud duchowy świętych ludzi, i które dlatego także nazywane są świętymi. Dla proroka Mojżesza podczas objawienia Bożego w krzewie gorejącym (tzn. cierniowym krzaku, objętym przez płomień i niespalającym się) było powiedziane: „Zdejm z nóg sandały twoje, bo miejsce, na którym stoisz, jest ziemią świętą” (Wyj 3, 5). Święte jest wszystko, co jest oświęcone łaską Bożą – świątynie, ikony, krzyże, i dlatego ich obecność, powiedzmy obrazowo, wytwarza duchową atmosferę, pożyteczną dla zbawienia człowieka i ochrony go przed wrogimi wpływami. Rzeczy, które nosili ludzie święci, także oświęcone są łaską, którą osiągnęli sami święci. O apostole Pawle w księdze Dziejów powiedziano, że na chorych kładziono chustki i przepaski z jego ciała, i u nich ustawały choroby, i złe duchy wychodziły z nich (Dz 19, 12). A w Starym Testamencie opowiada się o tym, jak ludzie niosący zmarłego, aby go pochować, niespodziewanie ujrzeli oddziały wrogów, szybko wrzucili zmarłego do grobu proroka Elizeusza, i zmarły przy zetknięciu z kośćmi świętego proroka natychmiast zmartwychwstał (2 Krl 13, 20-21)! Ciała zmarłych po tym, jak ich dusza odejdzie do Pana, mają łaskawą siłę Bożą, dlatego w prawosławnej Cerkwi przyjęte jest oddawanie czci relikwiom świętych. W ten sposób chrześcijaninowi dane są wszystkie środki, pożyteczne dla jego wiecznego zbawienia i jedności z Bogiem. Z jednej strony – to wewnętrzne działanie, modlitwa, z drugiej – sakramenty Cerkwi, prawosławne świętości, mające łaskę Bożą.

W odróżnieniu od świętości istnieją przedmioty, w których są zawarte demoniczne siły. Na przykład, w starożytności demony często przejawiały swoją obecność w posągach im poświęconych. W Piśmie Świętym w I Księdze Samuela mówi się o tym, jak cudzoziemcy zrabowali u Izraelitów Arkę Przymierza, postawili ją w swojej pogańskiej świątyni poświęconej Dagonowi: „Następnie zabrali Filistyńczycy Skrzynię Bożą i wnieśli ją do świątyni Dagona, i ustawili ją obok Dagona. A gdy następnego dnia rano weszli Aszdodczycy do świątyni, oto posąg Dagona leżał twarzą ku ziemi przed Skrzynią Pańską” (1 Sam 5, 2-3). Obalonym posągiem Dagona poruszał demon, który nie wytrzymał Bożej chwały, która otaczała Arkę Przymierza. Ten demon padł na twarz, przewracając przedmiot, w którym przebywał. Najważniejsze, aby zrozumieć tutaj, że poganie patrzyli na posąg Dagona jako na swego opiekuna, do którego zwracali się z modlitwą i od którego oczekiwali pomocy i ochrony. Dokładnie to samo zachodzi w odniesieniu do talizmanów czy amuletów. One same w sobie nie przedstawiają szczególnej wartości, ale za nimi ciągnie się pewna tajemna siła sprzyjająca człowiekowi w jego ziemskich sprawach. Ta siła, jeśli rzeczywiście przejawia się, należy do świata demonicznego, w którego interesie jest pogrążenie ludzi w mrokach pogaństwa.

Wyraźmy dokładniej tę ważną myśl, że same po sobie przedmioty, wykorzystywane jako amulety lub talizmany, pozostają ziemskimi przedmiotami, nie zawierają niczego demonicznego. Podkowa nad wejściem do domu – to tylko przedmiot dawnego bytu, jednak mistyczne odnoszenie się do podobnych rzeczy przyciąga do zabobonnej duszy odpowiednie niewidzialne siły. Przy czym nad niektórymi przedmiotami, proponowanymi jako amulety czy talizmany, specjalnie odprawia się magiczne zaklinania. Kamyczek albo kawałek kory, pukiel włosów lub kły drapieżnego zwierzęcia wykorzystywane są w magii jako przedmioty, które po odpowiednim rytuale mogą służyć jako amulety. Weźmy przykład z realnej praktyki byłego maga. Czarownik przygotowywał z drzewa dębu małą deseczkę lub cylindryczną pałeczkę, na której pisał runiczne znaki (runy, tajemnicze symbole, zazwyczaj wykorzystuje się dla wróżb, mają demoniczny charakter). To wszystko zalewał cienką warstwą wosku przy wygłaszaniu specjalnego zaklęcia zgodnie z profilem talizmanu – sukces, miłość, pieniądze. W ten sposób czarownik, przebywający w relacjach z demonami, przekazuje te same właściwości na stworzony przezeń przedmiot. Czasami wyznacza się czas działaniu talizmanu, na przykład pół roku – w ciągu tego czasu sprawy powinny uporządkować się, a potem wszystko wróci na swoje koleje. To jest potrzebne do tego, aby klient czarownika doszedł do wniosku, że swoimi siłami nie może nic uczynić, i że efekty w sprawach są tylko po odwiedzeniu czarownika. Mag doprowadza takiego człowieka do poważnego uzależnienia od siebie, także finansowego. Podobny talizman nosi się na szyi, jakoby żeby współpracował z energią konkretnego człowieka.

Inne zaś przedmioty nie mają nic wspólnego z demonami i czarownikami i tylko zabobonnie są przez lud uznawane za „ochraniacze”, bez żadnego okultystycznego oddziaływania. Na przykład, za takie uważa się osławioną podkowę lub tzw. „kurzy bóg” – kamień z otworem o naturalnym pochodzeniu, przypuśćmy wydrążony przez wodę. Uważa się, że ten talizman przynosi szczęście i zdrowie dla tego, kto go znalazł (nazwa powstała, oczywiście, od tego, że w niektórych miejscowościach ten przedmiot wieszano w kurnikach, żeby mityczne istoty kikimory nie dusiły kur).

Czasami amulet i talizman wykorzystuje się w różnych znaczeniach.

O amulecie myśli się jako o przedmiocie, który według zabobonnych wyobrażeń, powinien bronić, chronić jego właściciela od jakichś nieszczęść, i dlatego najlepiej nosić go zawsze przy sobie. Już w starożytności w tym znaczeniu były znane apotropeiony (gr. „odwracający biedę”) – przedmioty, którym przypisywano magiczną siłę ochrony człowieka, zwierząt, mieszkania od złych sił. Przy czym apotropeion z reguły przedstawiał wyobrażenie strasznego bóstwa, na przykład gorgony Meduzy, lub zwierzęcia, na przykład lwa. Bojąc się przedmiotów lub zjawisk naszego świata, jako zaczarowanych i zaklętych, zabobonnie lękając się ich, człowiek zwraca się ku amuletom jako swego rodzaju mistycznym nosicielom obrony. Magicznie rozumiejąc otaczający świat, zabobonny człowiek korzysta z magicznych środków obrony.

Talizman zaś w okultystycznym systemie jest tym, co w tajemny sposób pomaga człowiekowi, przynosi mu szczęście i sukces. Jeśli amulet pełni tylko funkcję ochronną, to talizman jawi się jako przedmiot przynoszący sukces. Szczególnie często w tej roli występują szlachetne lub półszlachetne kamienie, jakoby przejawiające szczególne energetyczne działanie na człowieka.
Dosyć często zachodzi zmieszanie chrześcijańskich symboli z pogańskimi „ochraniaczami”. Na obrazie Jana van Eycka „Mężczyzna z goździkiem” (ok. 1435) można zobaczyć, że na szyi portretowanego wisi chrześcijański krzyżyk, do niższej części którego przymocowany jest amulet, mały dzwoneczek. To naoczny przykład prymitywnego zabobonu. Znachorka może obwieszać się prawosławnymi krzyżykami, ładankami, obwiązywać się pasem „Kto przebywa w pieczy Najwyższego” [Ps 91 (90)], lecz od tego ona nie zbliży się do Boga, dlatego że pojmuje chrześcijańską świętość jako ochronny talizman.

Na podstawie w pełni realnych przykładów zróbmy uogólnienie. Jest dość wiadome, że po śmierci człowieka, zwłaszcza jeśli nie prowadził on pobożnego życia, jego bliskich krewnych mogą nawiedzać koszmary. Demon zjawia się pod postacią zmarłego. Czasami krewni nawet słyszą głos zmarłego. Niecerkiewny człowiek od takich koszmarów wpada w lęk i sięga po wszelkie środki, aby tylko pomogło. W niektórych wsiach w podobnych sytuacjach zalecają zrobić z osinowych pałeczek krzyżyki i rozstawić je w narożach domu. Na pierwszy rzut oka sposób wydaje się w pełni pobożny i rozsądny – co jak nie krzyż przegania widzenia lub, dokładniej, zjawy? Ale jeśli wniknąć w istotę, to widać, że to zwyczajny zabobon, z ignorowaniem rzeczywistych duchownych środków obrony przed wrogą siłą. Zamiast tego, żeby zwrócić się do Ukrzyżowania Chrystusa i nabyć krzyż oświęcony w cerkwi, nieświadomy człowiek sam przygotowuje krzyżyki. On stawia je w narożach na podłodze, czyli tam, gdzie nie ma żadnej pobożności i czci dla świętości. Do tych krzyżyków nie jest kierowana modlitwa, one same pełnią funkcję ochronnego talizmanu. Ciemna siła może i odstąpi z powodu umocnienia w człowieku jego zabobonu.

Różnica między chrześcijańskimi świętościami a podobnymi rzeczami zawiera się w tym, że nosiciel talizmanu lub amuletu uważa się za pasywnie ochronionego, podczas gdy od chrześcijanina wymagana jest duchowa odpowiedź dla tej symboliki i tym świętościom, które on nosi na sobie lub do których się przykłada. Nie można otrzymać pomocy Bożej powiesiwszy tylko na sobie krzyż lub kupiwszy w cerkwi ikonę i przy tym będąc obojętnym na Boga, nie mając w sercu żadnego dążenia do Niego.
Należy wyraźnie rozgraniczyć: chrześcijańskie ikony – to nie „ochraniacze”, to święte obrazy świętych, do których jesteśmy wezwani, aby zwracać się w modlitwach. Świętość – to nie amulet, który ochrania człowieka sam przez siebie. Przez świętość działa Pan Bóg Swoją zbawczą łaską. I pomoc, którą człowiek rzeczywiście może otrzymać przez świętość, określona jest przede wszystkim przez jego relację z Bogiem, szczerość wiary, twardość nadziei i ciepłotę modlitwy. Święty biskup Teofan Rekluz [cs. Zatwornik] pisał tak: „Niektóre ikony bywają cudotwórcze dlatego, że Bogu tak się spodobało. Tu siła jest nie w ikonie i nie w przybywających ludziach, a w Bożej miłości”.

W nasze dni szczególnie ważne jest, aby pamiętać, że do świętości nie można „przyleźć”, rozpychając innych łokciami. Niepobożność, wyrażająca się w hardym odnoszeniu się do otaczających, przeszkadza w przyjmowaniu łaski świętości. Ten, kto ukradł w cerkwi ikonę z powodu przebywającej w niej „duchowej siły” i myśli, że otrzyma tę siłę przez zawładnięcie ikoną, głęboko się myli. Tak jak i ten, kto korzysta z cerkiewnej modlitwy w osobistej działalności ekstrasensorycznej, nie ma żadnej relacji z Bogiem. W tym sensie święconej wody nie można pojmować jako „ochraniacza” od uroku i szkody, ale jako świętość, oświęcającą duszę człowieka idącego do Chrystusa i w dzień Chrztu, i w dzień Ukrzyżowania, żeby przez wypełnianie Jego przykazań zjednoczyć się i z Jego Zmartwychwstaniem.

I tak, w chrześcijaństwie człowiek pokłada nadzieję nie na przedmiot mający jakoby sam w sobie ochronną siłę, a na Boga, Który uświęca świętości Swoją łaską, i dlatego kiedy mamy na sobie krzyż, kiedy z nami jest ikona lub kiedy w naszym mieszkaniu jest obecna świętość, wiemy, że z nami jest Sam Bóg.

Kapłan Walerij Duchanin

Za: pravoslavie.ru

Fot: Anna Żukowska; za: orthphoto.net